Kaszuby pechowe dla TVN Turbo Rally Teamu

TVN Turbo Rally Team w 14
TVN Turbo Rally Team w 14
Łukasz Byśkiniewicz i Tomasz Borko po dobrym rozpoczęciu sezonu na Rajdzie Świdnickim przenieśli się na północ kraju, aby przystąpić do 14. Rajdu Gdańsk Baltic Cup, drugiej rundy Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Załoga TVN Turbo niestety nie zaliczy tego startu do udanych - kaszubskie szutry okazały się bardzo śliskie. Opel Adam R2 wypadł z trasy i dachował - sytuacja była bardzo groźna, ale dzięki niewielkim rozmiarom auto zmieściło się pomiędzy dwoma potężnymi drzewami, a zabezpieczenia w samochodzie pozwoliły wyjść z opresji cało i zdrowo.

Łukasz Byśkiniewicz:

Bardzo się cieszyłem ze startu na Kaszubach, ponieważ to jedyna okazja w tym roku, aby ścigać się po szutrach. Niestety rajd nie ułożył się po naszej myśli - wypadliśmy z drogi na dość szybkiej partii. Za szczytem znajdował się zakręt i zjazd w dół po „kocich łbach”. Wyniosło nas na zewnętrzną, udało się wyratować przed uderzeniem w drzewo, ale najechaliśmy kołem na wystający korzeń i nas wybiło na drugą stronę, a tam czekały kolejne dwa potężne drzewa. Nie wiem jak, ale cudem udało się wcisnąć w „bramkę”. Następnie dachowaliśmy - było groźnie, w momencie dotykania drzew było ponad 100 km/h. Opatrzność Boska była z nami. Mniej szczęścia mieli nasi rajdowi koledzy - trzymamy kciuki za Michała Grudzińskiego, aby szybko powrócił do zdrowia. Trzeba szybko zapomnieć o tym, co się stało na Rajdzie Gdańsk i rozpocząć przygotowania do najważniejszej imprezy w tym roku, czyli Rajdu Rzeszowskiego, który będzie także rundą Mistrzostw Europy. Chciałbym serdecznie podziękować naszym Partnerom, za kolejny wspólny start: NOVOL, TEKOM Technologia, I-Planet Radom, MODESTO, producentowi samochodzików Majorette oraz dealerowi Serwis Haller Opel. Dziękuję także szefom kanałów grupy TVN za wsparcie medialne.

Tomasz Borko:

Mimo że bardzo lubię szutry, to niestety tegorocznego Rajdu Gdańsk nie mogę zaliczyć do udanych. Pierwszy odcinek został przerwany z powodu bardzo pechowego wypadku załogi Mikołaj Kempa- Michał Grudziński. Trzymamy kciuki za szybki powrót do zdrowia - Hoło walcz i mam nadzieję, że nie jedną przygodę wspólnie jeszcze zaliczymy. Następnie na drugim odcinku na starcie na ponad minutę zakopaliśmy się i też jechało się nerwowo. Później nastąpił najgorszy dla nas odcinek, na którym wypadliśmy. Szkoda cennych punktów i szkoda braku możliwości przejechania kolejnych kilometrów na szutrze.

podziel się:

Pozostałe wiadomości